wtorek, 15 czerwca 2010

transparentne myśli.



Podążając jasną i zieloną aleją, wyciągnęła z torebki czarne okulary i papierosa.
Odpalając go zieloną zapalniczką, na sekundę odłączyła się od świata. Właśnie to lubi w tym najbardziej, pierwszy wdech, tego tak niezdrowego i ciepłego dymu.
Kiedy wędrował do płuc, w głowie już toczyły się krejzi wojny.
Myślała jak to jest mieć coś, albo żyć na 100 %? Chciała mieć coś tylko dla siebie. Chciała czuć, że należy tylko do niej.
Okulary były jej, papieros w prawdzie też, ale co z obcym ciałem, takim czymś, co ponoć ma też duszę?
Kiedy wiatr zaszeleścił, przemykając po długich liściach trawy, mimowolnie odwróciła głowę, żeby poczuć go na policzkach, upał dawał się we znaki. Można czuć ciepło, można. Można też czuć jego nadmiar i rozpływać się, ale słyszała, że wewnątrz człowieka też istnieje taka materia.
Przez okulary dojrzała go. Zbliżał się. Na horyzoncie pojawiła się wysoka, męska postura, podążająca w jej kierunku. Nie wiedziała, co przykuło jej uwagę, ale wpatrywała się w nią przez dłuższą chwilę. Wiedziała, że jest znajoma, że gdzieś już się spotkali. Papieros nadawał się już tylko do ugaszenia. Usiadła na ławce tuż obok i kontynuowała obserwację.
Czym ostrzejsze wydawały się kontury postaci, tym więcej szczegółów uporządkowywała w pamięci. Nie miała czym zająć nerwowych rąk, więc oparła je na kolanach i wpatrywała się w swój horyzont. Kiedy było już słychać nadchodzące kroki, zaczynała czuć jakieś emocje, jakby odzywało się w niej serce. Spoglądał w jej stronę z uśmiechem. Znamy się - pomyślała.
W momencie, gdy dotarł do niej zapach, oczy spoczęły na Jej twarzy, a kroki ustały, dotarło do Niej, że to właśnie to obce ciało z duszą. Całus w czoło na dzień dobry rozsiał w niej tyle ciepła ile tylko pomieściło się w jej wnętrzu, a kiedy dane było im się przytulić, przypomniała sobie, że to jej ulubiona czynność.

- Znowu paliłaś. – Tak wiem…
Wtedy wiedziała, że należy do niej, nawet najmniejszy dołeczek w policzku.

wtorek, 16 marca 2010

przytulamy takie myśli.

Ania Dąbrowska "Zostań"

znam na pamięć Twój obraz.
mogłabym opuszkiem palca wskazać każdą linię twarzy.
zwłaszcza, kiedy pojawia się na niej uśmiech najlepszy ze wszystkich.
mogłabym kraść go codziennie.

żaden głos nie jest w stanie działać tak kojąco,
mówiąc dokładnie to czego potrzebuję, zazwyczaj kiedy marudzę.

jesteś zawsze wtedy kiedy trzeba, choć przeważnie zbyt krótko.
cola z nikim nie smakuje tak dobrze, a wszystko co złe przestaje mieć znaczenie.
bo jestem otulona czułością.

-jest tak jak powinno być?
-"tak" -odpowiedziała madzia.

I can't take my mind off of you.

czwartek, 18 lutego 2010

maszynopis uczuć.



"mówisz, że szczęście
 
omija nas szerokim łukiem.
kłamiesz..

nie dalej
jak wczoraj wracając
do domu
nie dotykałam stopami ziemi.."


sobota, 30 stycznia 2010

jeszcze lepiej.

Incubus- I miss you

Zawsze przed pisaniem, zastanawiam się jaką piosenkę puścić sobie w tle.
Dopóki nie znajdę tej odpowiedniej, to nie umiem skleić ani słowa, na każdy dzień gra mi inny dźwięk.
Ale są też inne rzeczy, które dają mi natchnienie, jeśli w ogóle można mówić o czymś takim w moim przypadku, bo generalnie piszę to co mi siedzi głupiego w głowie, tłumacząc samej sobie, że to czegoś warte.
Stwierdziłam, że najlepiej wychodzi mi pisanie o smutku, tęsknocie i o tym czego nie mogę mieć, ale teraz nie ma powodu, żeby pisać w ten sposób.
Chciałam być szczęśliwa, to jestem. Oby jak najdłużej. Czuję, jakbym obróciła się o kolejne 90' i patrzyła na życie znów z innej perspektywy.
To tak jakby zmieniały się we mnie pory roku, ale nieregularnie, ledwo zauważalnie. Jakby ktoś szeptał mi do ucha, "ej stary , zasługujesz jeszcze na coś dobrego, nie martw się".

Poukładanie życia na nowo, nie jest łatwym procesem, jest raczej serią bicia się z samym sobą, swoimi nawykami i myślami, w każdym miejscu i czasie. Niezwykłe w tym wszystkim jest to, że ten cel, który chcemy osiągnąć, ten spokój o którym marzymy, odcięcie się od starego życia, przychodzi samo i to w takiej chwili, kiedy właśnie tego nie zauważamy.

Taki trywialny powiew wiatru na policzkach, kiedy zachodzi słońce i patrzy na Ciebie siedzącego na plaży.
Mam ochotę pisać o takich właśnie bzdetach.
O zimnej poduszce, z której jeszcze nie zdążył uciec zapach, o pogniecionych włosach, o dreszczach na skórze i szarych oczach.
O przeżywaniu wszystkiego na nowo.

Jeszcze lepiej.
Tyle mam do powiedzenia. Dziękuję za uwagę.

sobota, 9 stycznia 2010

coś tam coś tam. zimnego.


Ingrid Michaelson.


Sprawy przeważnie układają się nie po naszej myśli, prawda?
Czekasz na autobus, śpiesząc się do pracy, a on właśnie wtedy nie przyjeżdża. Psuje plany wszystkim, zwłaszcza Twoim zamarzniętym nogom.
Nie jesteś w stanie nic na to poradzić - złośliwość rzeczy martwych, ale co kiedy chodzi o podejmowanie decyzji, na które niestety mamy wpływ?
I tak źle i tak nie dobrze.
Chcielibyśmy uratować naszych bliskich przed całym złem świata, ale to niemożliwe. Czasem trzeba zadecydować, w sposób który zagwarantuje nam spokój ducha.
Bywa, że ktoś na tym ucierpi.
Nie chciałabym zmieniać świata. Chciałabym być szczęśliwa.
Wystarczy, że będziesz obok. Obojętnie jak, czy ze mną, czy beze mnie. Tak jest dobrze, a jeśli jest mi dane, żeby było jeszcze lepiej, to niech tak będzie.

Myślałam, że budzenie się obok kogoś kto daje Ci ciepło jest już niemożliwe, a jednak. Miło jest otwierać oczy i widzieć twarz, na widok której samoistnie się uśmiechasz.
Coś, co daje mi ulgę, nawet jeśli jest trzecia w nocy, a ja mogę tylko leżeć i nie robić nic innego.
Czuję spokój, którego dawno nie było.