sobota, 30 stycznia 2010

jeszcze lepiej.

Incubus- I miss you

Zawsze przed pisaniem, zastanawiam się jaką piosenkę puścić sobie w tle.
Dopóki nie znajdę tej odpowiedniej, to nie umiem skleić ani słowa, na każdy dzień gra mi inny dźwięk.
Ale są też inne rzeczy, które dają mi natchnienie, jeśli w ogóle można mówić o czymś takim w moim przypadku, bo generalnie piszę to co mi siedzi głupiego w głowie, tłumacząc samej sobie, że to czegoś warte.
Stwierdziłam, że najlepiej wychodzi mi pisanie o smutku, tęsknocie i o tym czego nie mogę mieć, ale teraz nie ma powodu, żeby pisać w ten sposób.
Chciałam być szczęśliwa, to jestem. Oby jak najdłużej. Czuję, jakbym obróciła się o kolejne 90' i patrzyła na życie znów z innej perspektywy.
To tak jakby zmieniały się we mnie pory roku, ale nieregularnie, ledwo zauważalnie. Jakby ktoś szeptał mi do ucha, "ej stary , zasługujesz jeszcze na coś dobrego, nie martw się".

Poukładanie życia na nowo, nie jest łatwym procesem, jest raczej serią bicia się z samym sobą, swoimi nawykami i myślami, w każdym miejscu i czasie. Niezwykłe w tym wszystkim jest to, że ten cel, który chcemy osiągnąć, ten spokój o którym marzymy, odcięcie się od starego życia, przychodzi samo i to w takiej chwili, kiedy właśnie tego nie zauważamy.

Taki trywialny powiew wiatru na policzkach, kiedy zachodzi słońce i patrzy na Ciebie siedzącego na plaży.
Mam ochotę pisać o takich właśnie bzdetach.
O zimnej poduszce, z której jeszcze nie zdążył uciec zapach, o pogniecionych włosach, o dreszczach na skórze i szarych oczach.
O przeżywaniu wszystkiego na nowo.

Jeszcze lepiej.
Tyle mam do powiedzenia. Dziękuję za uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz